Oszuści znów aktywni
Dwie mieszkanki Sokółki padły ofiarami oszusta, podającego się za policjanta. Odebrały telefon i usłyszały, że ich pieniądze mogą zostać skradzione. Uwierzyły w opowiedzianą historię. 70-latka straciła prawie 50 tysięcy złotych, a 73-latka 30 tysięcy. Pamiętajmy, policja nigdy nie prosi o pieniądze.
Wczoraj do sokólskich policjantów zgłosiły się dwie kobiety, które padły ofiarą oszustów. W obu przypadkach mechanizm działania oszustów był taki sam. Na telefon stacjonarny zadzwonił mężczyzna, podający się za policjanta. Oszust poinformował, że dowód osobisty obu seniorek został podrobiony i że przestępcy usiłują wziąć kredyt na ich dane, zaś pieniądze zgromadzone na koncie są zagrożone. Wypytywał również o kosztowności i pieniądze zgromadzone w domu. W pierwszym przypadku 70-latka wykonywała polecenia rzekomego funkcjonariusza i poszła do baku, aby wypłacić pieniądze. Nie udało jej się jednak wyjąć wszystkich oszczędności. Następnego dnia zadzwonił do niej mężczyzna podający się za prokuratora i polecił, żeby pojechała taksówką do Białegostoku i tam w banku wypłaciła pieniądze. Następnie miała przekazać je wskazanej osobie, bo jak twierdził "prokurator" dla dobra prowadzonej sprawy pieniądze muszą zostać zabezpieczone. Podał również numer telefonu pod którym może zamówić taksówkę. Kobieta wykonała polecenia i udała się do Białegostoku, gdzie wypłaciła z banku kolejne pieniądze. Następnie w przedsionku jednego z kościołów kobieta przekazała nieznajomemu mężczyźnie pieniądze. Straciła prawie 50 tysięcy złotych.
Druga z oszukanych kobiet 73-latka, również na polecenie rzekomego policjanta pojechała do banku i wypłaciła oszczędności. Później zadzwonił do niej "prokurator" który poinformował, że pieniądze trzeba przekazać kurierowi. Kiedy rozmawiała z oszustem usłyszała pukanie do drzwi. Wtedy przyszedł mężczyzna, który odebrał od seniorki 30 tysięcy złotych.